ipa

Kto jest na stronie

Odwiedza nas 61 gości oraz 0 użytkowników.

Archiwum

Nieborów i adrenalina czyli kawa u Radziwiłła

nieborow 100x75Telefon zadzwonił w porze niedzielnego deseru. Głos w słuchawce zapytał krótko: jedziemy moto do Nieborowa, masz ochotę na przejażdżkę? Odpowiedź mogła być tylko jedna: oczywiście! Gdzie się spotykamy? Pośpieszne ubieranie, dokumenty i sprint do garażu. Fazerek szybko się rozgrzewa i już pędzimy ulicami stolicy na spotkanie z dostojną Hondą. Pogoda marzenie; słońce, jak przystało na końcówkę lata, nie tylko rozjaśnia krajobrazy, ale i ogrzewa całkiem przyjemnie. Przy wyjeździe ze stolicy korzystamy z oddanego niedawno do użytku fragmentu drogi ekspresowej. Kierujemy się na Błonie i Sochaczew. Ruch na trasie umiarkowany. Modyfikujemy trasę by dotrzeć do miejscowości Paprotnia w gminie Teresin. Naszym pośrednim celem jest klasztor Niepokalanów, miejsce działalności franciszkanina - świętego Maksymiliana Marii Kolbego.
Niestety, ze względu na trwające nabożeństwo nie możemy zwiedzać bazyliki mniejszej, którą w 1983 roku odwiedził Jan Paweł II. Decydujemy się jechać dalej. Nieco nadrabiając drogi - przez Łowicz - jedziemy do Nieborowa. Kiedy parkujemy motorki pod bramą Pałacu w Nieborowie, spacerowicze przyglądają się z życzliwością jak umieszczamy w kufrach kaski i kurtki. Obok, na rowerze przejeżdża staruszek z nogawkami świątecznego garnituru zgrabnie podpiętymi spinaczem do bielizny. Na nasz widok ostro hamuje i nieskrępowany obecnością nowoczesnych motocykli rozpoczyna monolog o epoce minionej. Z rozrzewnieniem opowiada jak to jeździł w 1958 roku na Junaku M 10 z bocznym wózkiem WB-3 i jaka z tej jazdy była frajda. – Nie to, co dzisiaj, jeszcze głowy nie odwrócę, a motocyklisty już nie widzę, nie wiem, jaki motocykl, jaki człowiek, tylko się cieszę, że podmuch jego pędu mnie nie przewrócił. Co to teraz za przyjemność?. Dziewczyna przerażona trzyma się motocyklisty jakby go udusić chciała, a ja dziewczynę woziłem z gracją w bocznym wózku i jeszcze koszyk na majówkę można było zabrać …. Nie bardzo wiemy jak pożegnać staruszka, bo wyraźnie nie zwraca na nas uwagi, a przyglądając się zegarom i reflektorom naszych maszyn wymachuje rękami w przestrzeń, chcąc uwydatnić doznawane przed laty przyjemności. Kiwamy głowami i usiłujemy się pożegnać. Staruszek przytomnie wraca do rzeczywistości i ze zrozumieniem sytuacji pozwala nam odejść. - Ja tu tylko trochę, z odległości pooglądam…. Zmieniamy zdanie. Nie będziemy zwiedzali Pałacu w Nieborowie, chociaż chętnie zobaczylibyśmy Głowę Niobe. Jej widok nadałby wzniosłości naszej bytności w rodowej siedzibie Radziwiłłów. Już późno, więc lepiej pospacerować po parku; oaza spokoju, która tonie w zieleni. Niby nie zwracamy uwagi na geometrycznie przycięte bukszpany, rozłożyste drzewa, kamienne rzeźby, ale wzrokiem odruchowo wyszukujemy kolorowych plam rabatów kwiatowych, zachwycamy się słońcem odbitym w oknach nieco zakurzonej oranżerii; wrażenie robi alejka wzdłuż kanału ograniczona wysokim parkanem z regularnie przyciętych drzew. W ostatniej chwili rezygnujemy z wizyty na Wystawie Ceramiki Nieborowskiej z Manufaktury Michała Piotra Radziwiłła. Może następnym razem... Niewielu spacerowiczów czyni park jeszcze bardziej romantycznym, więc zastanawiamy się, czy nie odwiedzić oddalonej o kilka kilometrów Arkadii. Robimy kilka fotek i opuszczamy park. Tym razem wokół naszych motorków zgromadziła się grupka młodocianej dziatwy. Nie chcemy przeszkadzać, więc decydujemy się na filiżankę kawy w stylowym wnętrzu naprzeciwko Pałacu. Siedząc wygodnie planujemy spacer po Ogrodzie Romantycznym Heleny Radziwiłłowej. A więc pójdziemy do: Groty Sybilli, bo nad nią usytuowany jest murowany z czerwonej cegły Domek Gotycki z galerią arkadową oraz kaplicą, potem Dom Murgrabiego z wieżą oraz Łuk Grecki, studnia z oryginalnym kutym zadaszeniem, obelisk Ittara w centralnym miejscu Cyrku Rzymskiego, świątynia Diany … właściwie to my tam już byliśmy, więc może przyjedziemy następnym razem z kimś, komu będziemy mogli pokazać wszystkie te miejsca, tak nieodległe a tak piękne: park w Arkadii, a może Żelazowa Wola z rodzinnym domem Fryderyka Chopina. Porozmawiamy o tym na najbliższym spotkaniu w klubie. Wracamy drogą na skraju Puszczy Bolimowskiej, słońce już przygasło, a przed nami prawie 100 kilometrów. Jazda slalomem pomiędzy samochodami powracającymi z weekendu to znakomity sprawdzian naszych umiejętności. Adrenalina nie opada ani na chwilę, a my wiemy – motocykl, motocykl nasza pasja.