ipa

Kto jest na stronie

Odwiedza nas 144 gości oraz 0 użytkowników.

Motomajówka a wiatr we włosach

fotomajowkaW linku znajduje się reportaż z dębickiej Motomajówki. Zlot odbył się po raz drugi i jeśli wyjdzie z parafialnych uwarunkowań ma szansę na rozwój. Czego życzę :). Z uwagą słuchałem wypowiedzi uczestników; trochę się uśmiałem. Przez czterdzieści lat jeżdżę na jednośladach (3 lata na Komarku i 37 na motorach) i nie przyszło mi do głowy, aby komukolwiek powiedzieć, że najważniejszy jest "wiatr we włosach". To co ma powiedzieć łysy? - rozpiąć rozporek? Zaciekawił mnie też facet z dwuletnim stażem na jednośladach, obwieszony blachami jak amerykański albo ruski generał. Bardzo się chłopak stara i bywa pewnie wszędzie gdzie dają blachy. Przypomina mi to klub motocyklowy, którego znaczna część członków za wyprawę uważa przejazd wokół komina, za to blachami jest obwieszona nad podziw gęsto. Wydaje mi się, że nie tędy droga. Kiedy do Polski trafiło bogactwo Zachodu, nagle zaroiło się od HOG-ów, chapterów, kamizelek, przodów, tyłów, barw pełnych i niecałych, federacji, konfederacji, kongresów i mnóstwa innych oznak i odznak pedalstwa motocyklowego. Na tej fali zaczęły też mnożyć się zloty. Jedne trwają, inne jak efemeryda upadły po pierwszym razie, jeszcze inne, podłapane przez cwaniaczków podbierających innym organizację imprezy Rozpoczęcia Sezonu - stały się bezczelną komercją, obliczoną na skuteczne wydojenie motocyklistów z kasy. Patrząc dalej, łatwo zauważyć, że "blacharze" dosiadają motocykli wolnych i dostojnych, zbudowanych według recepty: długo nisko i okazale i zlotują się nader często. Niestety, na szlaku raczej ich nie widać. Motocykle te, rodem z amerykańskich "hajłejów", pasują do europejskich realiów jak polityk do prawdy. Łatwo za to można wytłumaczyć dlaczego: „po zakrętach jadę wolno, nie ze strachu i braku umiejętności, ale przez to, że aparatura sypie iskrami po asfalcie przy najlżejszym pochyleniu".

Czytaj więcej: Motomajówka a wiatr we włosach

AUTORYTET czy autokratyzm ?

autokratyzmKiedy jeżdżąc motocyklem decydujemy się na przystąpienie do klubu kieruje nami określony cel, nie zawsze jasno sprecyzowany, ale zależy nam na przebywaniu w towarzystwie osób mających takie same zainteresowania. Dopiero poznając grupę, mamy potrzebę wymiany poglądów, doświadczeń, możliwość udzielania wzajemnej pomocy. Nawet nie uświadamiając sobie dostrzegamy w grupie osoby, przy których chętnie milczymy aby posłuchać. Osoby, które nie wymuszają posłuszeństwa, ale których chcemy wspierać. Spontanicznie akceptujemy ich cechy umysłu, charakteru, osobowości, pomysły i działania, nie tracąc przy tym swoich przekonań. Im dłużej przebywamy w towarzystwie takich osób, dostrzegając ich lojalność wobec nas, tym większym obdarzamy je zaufaniem. Obdarzając z własnej woli kogoś większym zaufaniem niż innego człowieka - budujemy jego autorytet, określany jako wysokie uznanie, szacunek. Zasłużony polityk narodowej demokracji, dwukrotny premier II Rzeczypospolitej - Władysław Grabski wyraził pogląd, że: „autorytetu sztucznie się nie tworzy, a upominanie się o autorytet zwykle dowodzi, że się go nie posiada. Trzeba, by autorytet wypłynął z wartości moralnych i intelektualnych, wtedy tylko jest on trwałym i poważnym”. Słowa te zostały opublikowane w 1927 r. i mimo upływu czasu i dziejowej zawieruchy XX wieku nic nie straciły na aktualności. MY motocykliści chętnie skupiamy się wokół autorytetów; ludzi którzy w dziedzinie motoryzacji, organizacji klubowej, wiedzy ogólnej mają nam do przekazania informacje pewne, prawdziwe, sprawdzone. Autorytet jest stanem wiedzy, a nie władzy. Wiedzy nie zawsze bezbłędnej, ale sprawdzonej empirycznie; przekazanej w imię dobrej wiary i lojalności wobec członków klubu. Taki racjonalny wybór autorytetu opłaca się nam wszystkim. Korzystamy ze sprawdzonych schematów, a wybrani przez nas przywódcy obdarzeni autorytetem, nawet jeśli nie są specjalistami z racji wykształcenia, to o interesujących nas zagadnieniach wiedzą więcej niż inni. Także w ich interesie leży, by nasz klub miał praktyczne osiągnięcia, był wzorcem organizacyjnym.

Czytaj więcej: AUTORYTET czy autokratyzm ?

Braterstwo

braterstwo 100x75Braterstwo jest tym, co wyróżnia człowieka, zwierzęta znają tylko miłość - tak napisał żyjący na przełomie XIX i XX wieku francuski dramaturg Jean Giraudoux. W naszym motocyklowym światku jest to sztandarowe określenie używane dla zaznaczenia więzów łączących grupę wspólnie jeżdżących, którzy wyrażają chęć przebywania ze sobą i to nie dla osiągania celów ekonomicznych, a dla propagowania idei opartych na szacunku, tolerancji i solidarności. Wydawałoby się, że dla każdego motocyklisty, który przystępuje do grupy, reguły wzajemnej pomocy są oczywiste. Kiedy jednak rozejrzymy się w naszym środowisku, popatrzymy na siebie na zlotach, wyjedziemy na wspólne rajdy, dostrzegamy zachowania i postawy, które nie przystają do idei braterstwa, nie odzwierciedlają solidarności motocyklistów, nie przynoszą chluby środowisku, a przede wszystkim nie integrują go. Dostrzegamy zachowania niegodne, rywalizację, czasem zwykłe chamstwo i nie reagujemy na nie. Dlaczego? Dlaczego tolerujemy zachowania agresywne, brak życzliwości, brak poszanowania brata?
Braterstwo zakłada zgodność idei, która dla wszystkich powinna być jednoznacznie priorytetowa. A zatem spójrzmy na siebie jak na braci, których wspólną pasją jest motocykl, niezależnie od marki i modelu, niezależnie od jego wartości rynkowej i osiągów technicznych. Ta maszyna ma w sobie duszę, którą każdy z nas jej nadaje, a może nawet dzieli się własną. Dlaczego więc brata obok, na takiej samej maszynie często nie dostrzegamy, porzucamy kiedy nam wygodniej?
Niedawno odbył się rajd w niewielkiej, kilkumotocyklowej grupie. Trasa daleka, średnio uciążliwa, zaplanowana przez samych uczestników. Wydawałoby się, że nic bardziej nie łączy; zaistniały wszystkie elementy dla okazania braterstwa. Wspólny cel, wspólna realizacja, wspólne przeżycia. Jednak czegoś zabrakło. W połowie trasy część grupy wróciła sama do kraju, bez słowa, bez pożegnania, pozostawiła na trasie kolegów z uszkodzonym motocyklem, nie udzieliła pomocy. Dlaczego? Może wcześniejsze urazy, może kompleksy, może drzemiąca gdzieś rywalizacja, a może… zabrakło tego, co powinno być na początku – braterstwa idei rajdu jako celu do osiągnięcia dla wszystkich. Wzajemnej życzliwości.

Czytaj więcej: Braterstwo